fot. Fotolia
Pętla zadłużenia, czyli kiedy po kredyt?

Pieniądze są wszędzie, wystarczy wpaść do banku na rogu i wziąć kredyt. Przy okazji można się napić kawy i miło pogawędzić z doradcą klienta. Taki obraz kredytów wyłania się z wszechobecnych reklam. Tymczasem w rzeczywistości zaciągnięcie kredytu to poważna decyzja, której skutki mogą sięgać daleko w przyszłość.

Ponadto kredyty kosztują – banki nie są instytucjami charytatywnymi, które rozdają pieniądze na prawo i lewo. Podobnie, jak każda inna usługa – tak też udzielenie kredytu kosztuje. 

Kredyty należy zaciągać wtedy, gdy ma się wystarczająco środków, by je spłacić. Co to oznacza w praktyce? Przed wzięciem kredytu trzeba zrobić bilans swoich przychodów i wydatków teraz i w przyszłości. Jeśli wychodzi z niego, że po opłaceniu raty kredytu wystarcza nam środków na normalne życie, wówczas można brać kredyt. Jeśli są co do tego wątpliwości, o kredycie lepiej zapomnieć. 

Nie należy również ulegać impulsom chwili, gdy np. zobaczymy nowy model laptopa dostępny w kredycie załatwianym za pośrednictwem sklepu komputerowego albo w czasie wizyty w banku w sprawie aktualizacji danych adresowych miła pani kusi nas pożyczką „w kwadrans, na dowód”. W takich sytuacjach lepiej nie podejmować decyzji od razu, ale dać sobie czas na przemyślenie, „przespanie się” z pomysłem i porozmawianie ze współmałżonkiem, czy rzeczywiście potrzebujemy kredytu, a jeśli tak, to czy nie jest on przypadkiem droższy niż w innych bankach.

Zakupy na raty to także zaciąganie kredytu. Nie należy się nabierać na oferty typu kredyt 0%. Jeśli coś kupujemy dziś, a płacimy w przyszłości, to w taką operację zawsze jest wpleciony kredyt, tylko nie mówi się o tym wprost. Nie do końca jest też wtedy jasne, jakie są koszty takiego kredytu. Lepiej porozmawiać z kierownikiem sklepu o rabacie, jaki może nam dać, jeśli zapłacimy od razu. Powinien być skłonny obniżyć cenę, gdyż odpadnie mu cała biurokracja związana z obsługą kredytu finansującego zakup na raty. Jeśli nie chce się zgodzić, idźmy do innego sklepu; prawie na pewno cena tam będzie niższa. 

Oprocentowanie kredytów jest wyższe niż oprocentowanie depozytów. Z tego wynika jeden praktyczny wniosek: jeśli mamy oszczędności, które leżą w banku, to taniej dla nas jest dokonać za nie zakupu niż brać kredyt. Często trzymamy oszczędności na „czarną godzinę” i nie chcemy ich się pozbywać. Czy jednak nie lepiej trochę je uszczuplić, a gdyby w owej czarnej godzinie zabrakło nam tego co zostało, wówczas sięgnąć po kredyt? Warto rozważyć takie rozwiązanie i wybrać odpowiednią dla siebie proporcję między oszczędnościami a kredytami.

Jeśli posiadamy wiele różnych kredytów, powinniśmy je skonsolidować, czyli zaciągnąć jeden większy kredyt przeznaczony na spłatę ich wszystkich. Zwykle udaje się tak wynegocjować z bankiem, że warunki kredytu konsolidacyjnego są lepsze od warunków kredytów konsolidowanych. Warto również regularnie sprawdzać aktualną ofertę kredytową banków. Może się okazać, że nowo zaciągane kredyty są tańsze od naszego starego kredytu, który spłacamy już od jakiegoś czasu. Wówczas opłaci się nam zaciągnąć nowy kredyt na spłatę starego.

Możliwa jest także sytuacja, że aby spłacić stary kredyt, musimy zaciągnąć nowy. Inaczej nie starczyłoby nam pieniędzy. Taka sytuacja nosi nazwę pętli kredytowej i jest bardzo groźna. Najprostszą drogą, by do niej nie dopuścić, jest ostrożne korzystanie z kredytów. Poza wszystkim trzeba pamiętać, że banki potrafią skutecznie windykować swoje należności. Zaprzestanie regulowania zobowiązań kredytowych grozi potrąceniami z pensji, utratą samochodu albo mieszkania. Lepiej strzec się takiego obrotu spraw.

Więcej informacji na www.zrozumfinanse.pl